Niemcy wygrali mecz z Danią,
dzięki czemu uplasowali się na pierwszym miejscu w swojej grupie i za pięć dni
mieli zagrać ćwierćfinał z Grekami na gdańskiej Arenie.
Jak łatwo się domyślić, nastoje w
drużynie były szampańskie. Nawet Laurze się udzielił entuzjazm zawodników i
całego sztabu, bo ich sukces był także jej sukcesem.
- Przeszkadzam? – Laura siedziała
w hotelowym ogrodzie, na trawie, i czytała swoją ulubioną książkę. Korzystając
z tego, że dziś zawodnicy mieli kompletnie wolny dzień, mogła sobie na to
pozwolić. Ona także dostała kilka wolnych godzin, ale wieczorem musiała wracać
do pracy i pozałatwiać sprawy na jutro.
- Nie – odparła i przywitała
Bastiana serdecznym uśmiechem. Chłopak przysiadł się do niej, wręczając kartkę
papieru.
- Mam tutaj listę dla ciebie.
Spisałem wszystkie prośby chłopaków odnośnie biletów na mecz. Gramy praktycznie
u siebie i nasze rodziny chciałaby się licznej tutaj pojawić.
- Zobaczę co da się zrobić.
- Dzięki – odarł z uśmiechem i
wystawił buzię do słońca. – Może masz ochotę na spacer?
- A wiesz, że chętnie.
Tocząc niezobowiązującą rozmowę o
wczorajszym meczu, powędrowali w stronę plaży i morza. Laura uwielbiała te
okolice, morze od razu przypadło jej do gustu. Odwiedzała je codziennie rano
podczas joggingu i zawsze wracała do hotelu uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Zapraszasz rodzinkę na mecz? –
zapytał Bastian. – Nie widziałem, aby cię ktoś odwiedzał, a przecież można.
- Nie mam rodziny – odparła
smutno. – Jestem sama na świecie, ale nie chcę o tym mówić.
- Jasne, przepraszam.
- Do ciebie ktoś przyjeżdża?
- Tak. Cała rodzinka, przyjaciele,
znajomi. Jestem towarzyskim chłopakiem.
- Widać.
- O! Patrz, karuzela! Idziemy?
- Oszalałeś?
Przed oczami Laury stanęła wielka
karuzela, która zazwyczaj znajduje się w wesołych miasteczkach. Duża, wysoka,
krzesełka na linach, zawieszone kilka metrów nad ziemią. Przerażające! A poza
tym dla Laury takie zabawy to już przeszłość. Nie jest przecież dzieckiem, ale
dorosłą i poważną kobietą, pracującą na ważnym stanowisku.
- No weź! Fajnie będzie –
powiedział chłopak, chwytając ją za rękę i ciągnąc do kasy.
- Bastian, to naprawdę nie jest
dobry pomysł. Ja się nie nadaję do takich rzeczy.
- Och przestań!
Kilka minut później Laura
siedziała już na krzesełku karuzeli i kurczowo trzymała się lin. Spoglądając w
dół widziała uśmiechniętych plażowiczów, dzieci, które zbierały drobne monety
wypadające z kieszeni bawiących się na huśtawce. Bastian siedział tuż przed
nią, odwracał się co chwilę i śmiał się nie niebogłosy, widząc przerażoną minę
pani manager.
- Ja cię kiedyś zabiję, Bastian! –
krzyknęła, kiedy karuzela ruszyła.
Mimo całego strachu, zabawa na
karuzeli okazała się super pomysłem. Nie było tak strasznie jak to wyglądało z
dołu. Laura świetnie się bawiła. Śmiała się, krzyczała, piszczała! Nie
pamiętała, kiedy ostatni raz tak dobrze spędziła wolny czas.
- Ale emocje! – powiedziała,
stojąc już na ziemi i poprawiając zmierzwione włosy. – Fajnie było.
- A będzie jeszcze fajniej. –
Bastian stał z twarzą skierowaną ku morzu i z uśmiechem przyglądał się pewnemu
żółtemu pontonowi. Przypominał banana i był ciągnięty przez motorówkę.
Laura patrzała na jego twarz, ale
miała nadzieję, że Bastian nie myśli o tym poważnie. Obróciła się na pięcie i
ruszyła w kierunku hotelu, mając nadzieję, że piłkarz zrobi to samo. Jednak nie
zaszła daleko. Od razu poczuła na swoim nadgarstku uścisk.
- A dokąd ty się wybierasz?
Idziemy na banana!
- Puknij się w łeb – powiedziała,
stukając w jego czoło. – Boję się tego.
- Czemu? Fajnie będzie. Chodź!
- Bastian, ale nie mamy kostiumów.
Ja mam dżinsy, ty szorty i taką ładną koszulkę. Daj spokój. Przyjedziesz sobie
później z kolegami.
- Laura!
- Nie chcę. – Pomimo tego, że
zapierała się rękami i nogami, to jednak znalazła się przy ludziach
obsługujących tą piekielną maszynę. Panowie zdziwili się, widząc ich ubrania,
ale jak to Bastian powiedział – raz się żyje.
Zdjęli buty, założyli kapoki i
czekali na swoją kolej. Laura była naprawdę przerażona. Stąpała z nogi na nogę,
nerwowo bawiąc się palcami.
- Bastian – powiedziała,
podchodząc do niego na tyle blisko, aby nikt nie usłyszał ich rozmowy. – Bo
jest taka sprawa…
- Co? Mów głośniej, bo nie słyszę.
- Bo ja nie umiem pływać.
- Co? Nie słyszę.
- Nie umiem pływać, jasne? –
krzyknęła, na co Bastian zareagował porażającym rechotem. Patrzył na nią z
niedowierzaniem, a Laura niemalże zrobiła się purpurowa ze wstydu. Zezłoszczona
odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. – Gbur jeden, jakim prawem się
ze mnie śmieje – mówiła sobie w myślach.
- Zaczekaj, zaczekaj. Laura,
zaczekaj. No, przepraszam – powiedział, starając się ukryć śmiech. –
Przepraszam.
- Nie chcę iść na tego
banana.
- Ale nic ci nie będzie. Masz
kapok, na motorówce jest ratownik, a poza tym jedziesz ze mną. Przy mnie nic ci
nie grozi, jesteś bezpieczna. Jak spadniesz, to wskoczę za tobą i cię wyciągnę.
- Nie. Boję się.
- Musisz w końcu przełamać swoje
lęki. Chodź! Zobaczysz, że będzie fajnie.
I tak się stało. Laura usiadła na
żółtym pontonie tuż za Bastianem. Mocno objęła go w pasie, a kiedy poczuła, że „pojazd”
rusza, wbiła paznokcie w jego kapok. Chłopak przyjął to cichym chichotem i
krzyknął z podekscytowania, kiedy poczuł wiatr we włosach.
Dmuchany balon skakał na falach,
odbijał się i niemalże fruwał w powietrzu, a to wszystko z ogromną prędkością.
Laura cały czas miała zamknięte oczy, nie chciała tego widzieć. Krzyczała i
piszczała z przerażeniem podczas, gdy Bastian zanosił się wesołym śmiechem i
gwizdami zadowolenia.
I kiedy Laura już myślała, że
zabawa powoli dobiega końca, poczuła jak ześlizguje się z pontonu.
- Ja spadam! Stop! Boże,
zatrzymacie to! Spadam! Bastian! Pomocy! Ja spadam! Aaaaaaaa….
Kobieta tak mocno trzymała się
piłkarza, że spadając pociągnęła go za sobą. Wylądowali w zimnym morzu, daleko
od brzegu. Laura zaczęła nerwowo machać rękami i nogami, krzyczała nawołując
pomocy, łapała głębokie hausty powietrza, gdyż czuła, że tonie. Kapok
uniemożliwiał jej zatonięcie, ale była tak przerażona, że nie zdawała sobie z
tego sprawy.
- Już, już. Spokojnie. – Podpłynął
do niej Bastian, który złapał ją za ramiona, niosąc pomoc. Kobieta niemalże
wskoczyła na niego. Mocno objęła go za kark, wtulając się w jego ramiona. –
Spokojnie, nic ci nie będzie.
- Topiłam się!
- Tak, tak, na pewno – zaśmiał
się. – Fajnie było, co?
- Nienawidzę cię, Schweinsteiger!
- O, widzę, że humorek powraca,
więc chyba jednak było fajnie – zarechotał.
Po chwili podpłynęła do nich
załoga motorówki, która wyciągnęła „topielców” na brzeg. Laura owinięta w
ręcznik, który dostała od młodych mężczyzn, kiedy oddawała kapok, wyrwała do
przodu, w kierunku hotelu, zostawiając rozbawionego Bastiana w tyle.
- Cześć, prosiłaś o kontakt.
- Tak – odpowiedziała do słuchawki
telefonu. – Dziękuję, że pan zadzwonił.
- Drobiazg. Napisałaś, że
wzajemnie możemy sobie pomóc. O co chodzi?
- O Laurę Kessler.
- Brzmi interesująco. Co masz do
zaoferowania?
- Nienawidzę tej suki, bo odbiła
mi chłopaka. Chciałabym uprzykrzyć jej życie i jednocześnie odzyskać
ukochanego.
- A co z tym wszystkim mam
wspólnego ja?
- Pomagając panu skutecznie
usunęłabym ją ze swojego życia.
- Ok…
- Potrzebuje pan podpisu, tak?
- Zgadza się.
- Zdobędę go. Mogę podstępem
podsunąć jej te papiery. Nie zorientuje się, że podpisuje dokumenty dla pana.
- To fajny pomysł. Co chcesz w
zamian?
- Chcę, aby Laura Kessler zniknęła
z życia mojego i Thomasa. A poza tym odpali mi pan drobną sumkę.
- Hmm… - Po drugiej stronie
zapadła chwilowa cisza. Mężczyzna analizował wszystkie „za” i „przeciw”. –
Chyba mogę się na to zgodzić. Ale nikt nie może wiedzieć, że mam z tym coś
wspólnego.
- Oczywiście. Działamy w pełnej
konspiracji i dyskrecji.
- Ok. Spotkajmy się jutro o
jedenastej wieczorem na plaży. Podam ci dokumenty. Mam nadzieję, że mogę ci
zaufać i to nie jest podstęp.
- Skąd. Do zobaczenia.
Uuu, Tamara! Ale spryciula! Pokazała swój prawdziwy charakter. Zazdrość czyni z nią przedziwne rzeczy. Chyba naprawdę zakochała się w Thomasie, którego nie było w tym odcinku. Biedny gościu, strasznie mu współczuję. Cóż, kobita z pewnością narobi duużo szumu. Jee, Laura na bananie! Ale to musiał być komiczny widok. Sama chciałabym się przejechać czymś takim : ) Czekam na next. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajny dzień spędziła Laura z Bastianem :). Mam nadzieję że Tamarze nie uda się wrobić Laury... Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńnie mogłam powstrzymać uśmiechu jak czytałam fragment z Bastianem :D fajnie to opisałaś, ja też tak chce! ;D
OdpowiedzUsuńa ta Tamara... kurde, lubie ją ale nie podoba mi sie jej zachowanie...
Laura świetnie się bawiła z Bastianem i to bardzo mi się podoba. Wreszcie się wyluzowała i pokazała swoją prawdziwą twarz :D A Tamara przesadza i to bardzo. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńTamara coraz bardziej misienie podoba...I mam coś wspólnego z Laurą,ja też nie umiem pływać:p
OdpowiedzUsuńNie lubię Tamary. Wcześniej była była taka fajne, a teraz to zło wcielone. Jak mozna być takim podłym? No jak mozna?
OdpowiedzUsuńFajnie że Bastian rozerwał Laure, ale dziewczyna na koniec nam się troszkę wkurzyła:D
Oj ten Bastian, od zawsze wyadawał mi się wariatem :D . Co ta Tamara knuje to jest wręcz niewybrażalne. Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńJak wyobraziłam sobie Laurę spadającą z banana i ciągnącą za sobą Bastiana, to tak mi się śmiać zachciało... xd Nie przypuszczałam, że poważna Pani Kessler potrafi się tak bawić, ale powinno jej wyjść to na dobre, bo przynajmniej na chwilę mogła zapomnieć o kłopotach. Ale jak widać, niebawem będzie miała jeszcze większe. Mam nadzieję, iż plan Tamary nie wypali.
OdpowiedzUsuńZamilkłam na jakiś czas ale wracam... Bastian widać bardzo dobrze wpływa na Laurę. Dzięki niemu próbuje nowych wyzwań mimo strachu. Tamara to mnie już naprawdę zaczyna denerwować. Biega za tym Thomasem jak dzika a on ma ją gdzieś. Wątpię czy jeśli zaszkodzi Laurze to to się zmieni. Powinna dać sobie spokój...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie najlepszy rozdział ;). Widzę że Irina w roli głównej ,co mnie bardzo cieszy. Nawet jeśli jest to kobieta z Twojej wyobraźni,wybrałaś właśnie ją czyli jakaś cząstkia tej prawdziwej Iriny Shayk tam jest ;)
OdpowiedzUsuńJa pisze o Cristiano ,zapraszam
http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com
Będę szczęśliwa jak pozostawisz po sobie komentarz.:))
Życzę weny i pozdrawiam
Tamara mnie denerwuje i to bardzo. Mam nadzieje, że nie uda jej się aż tak bardzo namieszać...
OdpowiedzUsuńAleż ta Tamara się wredna i dwulicowa zrobiła! Jak ona może zrobić coś takiego Laurze tylko dlatego, że łączy ją coś więcej z Thomasem. Ona powinna się leczyć!
OdpowiedzUsuńBoże co za chienne z tej Tamary!! Jak tak można! Ona jest chora! Fajnie że Lura korzysta z uroków morza, szkoda, że nie z Thomasem no ale...:) czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńZiaba
Nie mam siły do Tamary! Co ona sobie ubzdurała, że Thomas jest jej? To, że ona się zakochała nie znaczy, że on czuje do niej to samo. A nie czuje. Boże, co kobieta jest zdolna zrobić dla miłości? Nawet wszystko, co najgorsze. I teraz jeszcze spiskuje z mężem Laury. Tak, to naprawdę godne podziwu. Oby jej się nie udało podsunąć jakoś tych papierów, bo będzie kiepsko! Mam nadzieję, że jej intrygi w porę ujrzą światło dzienne. Hahahaha ^^ Bastian jaki wariat :D Jednak udało mu się przekonać Laurę do szaleństw. Jestem godna podziwu, naprawdę, bo to nie lada wyczyn! :D Przynajmniej przełamała swoje lęki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*