Epilog


Miesiąc później

LAURA
Po nieszczęśliwym wypadku, który miał miejsce w Kijowie, Laura wreszcie przestała bać się o swoje życie i firmę. Śmierć Jaya przyniosła ulgę wielu ludziom, a jej chyba największą. Było jej przykro – to zrozumiałe. Jednak gdyby Jay był mądrzejszy i gdyby potrafił spuścić z tonu, nic złego by się nie wydarzyło.
Thomas wykazał się wielką odwagą. Nie bał się stawić czoła silniejszemu mężczyźnie i obronić ją przed byłym mężem. Była mu za to bardzo wdzięczna, bo może gdyby nie on, to właśnie ona sama wylądowałaby na chodniku, spadając z siódmego piętra hotelu.
Po szalonym turnieju, który Niemcy wygrali, wróciła do Monachium. Postanowiła wziąć sobie trzy tygodnie wolnego i wyjechać gdzieś do ciepłych krajów, aby nacieszyć się morzem i piękną pogodą. Wyjechała sama. Miała dość piłkarzy, stresu, głośnych zabaw. Potrzebowała świętego spokoju. W ostatnim czasie jej życie przypominało przedszkole, a nie była do tego przyzwyczajona.
Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu na plażach Majorki poznała przystojnego Włocha, swojego rówieśnika, właściciela firmy makaronowej. Odnaleźli wspólny język, lubili spędzać ze sobą czas. Był mądry, inteligentny, wykształcony… Idealny dla niej, aczkolwiek nie chciała się od razu angażować. Wciąż w pamięci miała „związek” z Thomasem, który okazał się totalnym niewypałem.


THOMAS
Thomas był tak szczęśliwy z wygrania turnieju, że już nawet rozstanie z Laurą tak bardzo go nie przygnębiało. Skupił się na świętowaniu. Chciał to osiągnąć i spełnił swoje marzenie. Od teraz to on był na okładkach gazet, a nie żaden z hiszpańskich piłkarzy. Wciąż pamiętał o pani manager. Tęsknił za nią, bo bardzo ją pokochał, ale z biegiem czasu zrozumiał, że nie byli sobie pisani. Za bardzo się różnili.
Po powrocie do Monachium namówił Toniego na miesięczne wakacje na Karaibach. Pojechali tam jako młodzi, wyzwoleni i szczęśliwi chłopcy, i tacy też wrócili. Korzystali z życia! Imprezowali każdego wieczora, spotykali się z dziewczynami, zwiedzali i niczego sobie nie odmawiali. Beztroska bardzo im się spodobała.
Po powrocie wrócił do treningów, do gry w piłkę. Czuł na sobie wielbiące spojrzenia fanów i bardzo mu to odpowiadało. Nie chciał się zmieniać, ale sodówka troszeczkę uderzyła mu do głowy. Jednak po kilku miesiącach zszedł na ziemię i skupił się tylko na grze.


TAMARA
Losy tej dziewczyny potoczyły się zdecydowanie najgorzej. Nie zdawała sobie sprawy jak wiele krzywd wyrządza spiskując z Jayem. Dopiero widząc ogrom tych konsekwencji, jego śmierć, załamanie nerwowe Laury, uświadomiła sobie jak złym stała się człowiekiem. Na policji przyznała się do fałszowania podpisu, za co została skazana na karę w zawieszeniu.
Ani Thomas, ani nikt inny z drużyny, nie chciał mieć z nią do czynienia. Wróciła do domu i po kilku miesiącach przerwy powróciła do pracy, którą znalazła w gazecie. Wujek nie był z niej dumny. Wręcz przeciwnie! Dlatego mogła pożegnać się z reprezentacją. Zresztą nawet nie liczyła na przebaczenie ze strony wujka, Laury czy Thomasa. Było jej głupio, bo mogło się to wszystko zupełnie inaczej potoczyć, a wyszło jak wyszło…

__________
Ku wyjaśnieniu. Thomas zabił Jaya w obronie własnej i Laury, dlatego nie poniósł z tego powodu większych konsekwencji prawnych. 

Kończąc... 
Nie było to jakieś genialne opowiadanie, ale mimo wszystko zaglądaliście tutaj i komentowaliście - za co Wam niezmiernie dziękuję :)
Teraz będę czekać na Was na moich nowych opowiadaniach, które ruszą niebawem - Himmel hilf i Życie zna odpowiedź. Czekam tam na Was :) 
Całuję!

Rozdział siedemnasty

   - Cześć Jay, tutaj Laura – powiedziała brunetka do słuchawki telefonu.
- No witaj, kochanie. Co u ciebie słychać?
- Chciałabym się z tobą spotkać i pogadać.
- O czym?
- O tym wszystkim, co jest między nami, co się wydarzyło… To jak? Znajdziesz dla mnie czas?
- Dla ciebie zawsze.
- Tylko jest problem. Jestem teraz w Kijowie, a bardzo zależy mi, aby nasza rozmowa odbyła się w przeciągu kilku najbliższych dni.
- Jasne, ja też jestem w Kijowie. Zaskoczona? – zaśmiał się. – Nie to, że cię śledzę, ale chcę mieć wgląd na twoje poczynania. Co powiesz na niedzielny wieczór?
- Niedzielny wieczór? Jay, ale wtedy jest finał. Ja pracuję.
- Dlatego wybrałem tą datę. Poświęcisz finał, swoją drużynę, obowiązki? Ile jesteś w stanie poświęcić?
Laura zacisnęła pięści i gniewnie spojrzała na panoramę miasta, która rozciągała się za oknami jej sypialni.
- Dobra.
- Nie będę wredny – zaśmiał się. – Idź sobie na ten mecz. Kochałem cię i wiem ile to dla ciebie znaczy. Nie jestem taki wredny jak ci się wydaje. Spotkajmy się o 23:00. Zdążysz w godzinę dotrzeć do mojego hotelu.
- Z pewnością.
- W takim razie czekam na ciebie w Sheratonie. Do zobaczenia, kochanie!

Tamara oraz Laura zasiadły na głównej trybunie kijowskiego stadionu i wyczekiwały aż niemieccy i hiszpańscy piłkarze zameldują się na boisku. Jednak Kessler nie mogła się skupić na grze. Nie czuła tej piłkarskiej gorączki, atmosfery, która unosiła się na trybunach. Myślami była przy Jayu i ich dzisiejszej rozmowie. Chciała go jakoś ubłagać. Zapłacić za ugodę, zrobić cokolwiek, aby tylko odszedł i zostawił ją w spokoju. Ją oraz jej firmę.
Nawet nie zauważyła, kiedy skończyła się pierwsza połowa. Na tablicy wyników widniał wynik 0-0. Nie wiedziała jak grają Niemcy, czy na boisku jest Thomas… Nic nie wiedziała.
Druga połowa była podobna. Ocknęła się jedynie w momencie, kiedy otaczający ją ludzie podskoczyli do góry. Cieszyli się, krzyczeli i odprawiali jakieś dzikie tańce, a wszystko dlatego, że Lukas Podolski strzelił bramkę dającą prowadzenie.
- Ile minut zostało do końca? – zapytała Tamarę.
- Trzydzieści.
Laura siedziała jak na szpilach. Czas szybko biegł. Wyczekiwała ostatniego gwiazdka zwiastującego zakończenie meczu i wygranie niemieckiej drużyny. Dopiero mając całkowitą pewność, że chłopakom udało się zatriumfować, mogła pójść do Jaya.
Nie słyszała gwizdka, bo wszyscy wokół niej zachowywali się tak głośno, że nie słyszała własnych myśli. Tamara skakała z radości, mając łzy w oczach, inni kibice wiwatowali i śpiewali niemieckie przyśpiewki o zwycięstwie, więc uznała, że już pora. Nie będzie łatwo się stąd wydostać, ale na szczęścia była jeszcze dekoracja i istniała szansa, że nie wszyscy kibice opuszczą stadion.
- Pani Lauro! Pani Lauro, dokąd pani idzie? – nawoływała Tamara. Laura jednak jej nie słyszała.
Blondynka wzruszyła ramionami i wróciła do świętowania, ale wówczas w oczy rzucił jej się czarny notes leżący pod krzesełkiem. Od razu rozpoznała w nim własność Kessler.
Przejrzała go, otwierając na dzisiejszej dacie.
23:00, hotel Sheraton, spotkanie z Jayem.
Schowała go do torebki i zajęła miejsce, wyczekując na ceremonię dekoracji.

Po wszystkich uroczystościach zeszła do szatni chłopaków, aby im osobiście pogratulować.
- Byliście super! – mówiła. – Zasłużyliście sobie. Thomas! Jeszcze ciebie nie ucałowałam. – Dziewczyna uwiesiła się na szyi blondynka i namiętnie pocałowała go w usta. Oszołomiony chłopak nie wiedział jak zareagować, dlatego delikatnie i z serdecznym uśmiechem ją od siebie odsunął.
- Wielkie dzięki, Tamara. A gdzie Laura? – zapytał, wypatrując ukochanej.
- Nie ma jej.
- Jak to? A gdzie poszła? Sądziłem, że przyjdzie nam pogratulować.
- Zniknęła, kiedy tylko mecz się zakończył. Wołałam ją, ale chyba mnie nie słyszała.
- Dziwne… Nie wiesz gdzie poszła?
- Nie.
- Bardzo dziwne… Mam nadzieję, że nie nic się nie stało. Ostatnio bardzo dziwnie się zachowywała. Miałem przeczucie, że wpadła w kłopoty. Wspominała o swoim byłym mężu… Mam nadzieję, że nie przyjechał tu za nią.
- Na pewno nie. Nie martw się. Laura to dorosła kobieta, na pewno sobie poradzi.
- Tak, ale mam złe przeczucia. Wiele mi opowiadała o tym Jayu. To nieprzewidywalny człowiek. Oby to nie było nic poważnego, bo jak on coś jej zrobi…
- Myślisz, że byłby zdolny do wyrządzenia jej krzywdy? – zapytała, zagryzając wargę.
- Tak. Laura opowiadała mi, że niejednokrotnie ją uderzył. Chyba powinienem jej poszukać.
- Naprawdę? Kurczę…
- Tamara, ty coś wiesz?
- No… W sumie to…
- Gadaj! – Chłopak chwycił ją za ramiona i wpatrywał się w nią oczami niczym pięciozłotówki. Coś wiedziała, czuł to. Nie mógł pozwolić, aby Laurze stała się krzywda.
- Mam to – powiedziała, wyciągając z torebki notes i otwierając go na właściwej stronie.
- Cholera jasna!

Laura stanęła przed brązowymi drzwiami sypialni swojego byłego męża i delikatnie w nie zapukała. Jay stanął przed nią w samym ręczniku owiniętym wokół bioder.
- Daj mi minutkę. Ogarnę się. No, chyba że nie chcesz – zaśmiał.
- Nie. Lepiej się ubierz.
Mężczyzna zniknął w łazience, a Laura wyszła na taras, z którego rozciągała się przepiękna panorama na Kijów. Noc była ciepła i przyjemna, z dala słychać było głośną muzykę grającą w pobliskiej strefy kibica oraz widać było ogromny, błyszczący stadion i fajerwerki z niego tryskające. Wyglądało to jak urodzinowy tort ze świeczkami.
- Piękny widok, prawda? – powiedział Jay, stając za jej plecami.
- Tak, cudowny.
- To o czym chciałaś porozmawiać?
- O umowie, o tym podpisie, który rzekomo masz, o firmie…
- Trzymaj – powiedział, wręczając jej jakąś kartkę. – To kopia, więc możesz ją zniszczyć. To dowód, że mam twój podpis. Tak myślałem, że właśnie o to ci chodzi…
- Nie podpisałam ci tego. Skąd masz ten podpis?
- Powiedziałem. Twoi bliscy cię zdradzili…
- Nie chce mi się w to wierzyć. Nie spodziewałabym się tego po Thomasie.
- To szczeniak! Zwęszył dobry interes, zresztą zaproponowałem mu niezłe warunki.
- Jak mogłeś?
- Wystawiłem go na próbę, nie sądziłem, że się zgodzi. Teraz widzisz jaki ludzie do ciebie podchodzą. Nie liczysz się dla nich.
Początkowo spokojna rozmowa z czasem przemieniła się w prawdziwą awanturę. Wypominali sobie wzajemne błędy z przeszłości, oskarżali się o wszelkie niepowodzenia, nie szczędzili sobie złośliwości i wrednych komentarzy. Przypominało to prawdziwą wojnę słowną, do której z czasem doszły rękoczyny. Laura koniecznie chciała zabrać dokumenty, za wszelką cenę. Nie mogła dopuścić do tego, aby Jay zabrał jej firmę. Będzie skończona. Będzie wrakiem człowieka bez pracy, domu i perspektyw na przyszłość. Straci dobre imię i renomę, na którą pracowała wiele lat. To nie mogło się tak skończyć!
Jednak Laura była dużo słabsza od Jaya. Mężczyzna przylgnął do niej ciężarem swojego ciała i powalił na ziemię, zaciskając zęby i przyłożył jej poduszkę do twarzy. Kobieta dusiła się. Nie starczało jej tchu. Czuła, że z jej ciała powoli uchodzi życie. Odpływała na drugi świat, kiedy nagle uścisk zelżał, a przed oczami mignęła jej smukła sylwetka Thomasa.
Mężczyźni szarpani się i rzucali się na wszystkie strony. Chciała uciekać, wezwać pomoc, ale była tak oszołomiona i obolała, że nie mogła się podnieść. Wciąż łapała zachłanne hausty powietrza.
- Ha! A teraz co zrobisz, chłopczyku! – wrzasną Jay, wyjmując zza pasa nóż. Ruszył z nim w stronę Thomasa, któremu w ostatniej chwili udało się wykonać unik.
Walka toczyła się w całym pokoju, z którego została jedynie ruina. Po kilku minutach Thomas wylądował na łopatkach, na zimnej posadzce tarasu. Myślał, że to już koniec. Jay celował prosto w niego!
- A masz! – krzyknęła Laura, która nagle pojawiła się za napastnikiem i rozbiła o jego głowę dzbanek. – Wstawaj Thomas, uciekamy! – powiedziała, wyciągając do niego rękę.
- Nie tak prędko! – wrzasnął Jay, podnosząc się z kolan i chwytając Laurę. Kobieta upadła na ziemię, rozbijając sobie przy tym czoło. Na szczęście Thomas szybko reagował. Dzięki swojej zwinności i szybkości zgrabnie chwycił napastnika i przywarł z nim o barierkę tarasu.
- Puść to – krzyczał, wskazując na nóż. – No już!
- Nie ma mowy! Zdobędę tą firmę. A teraz zrobię to prędzej niż wam się wydaje! Nigdy nie wytłumaczycie się z tej napaści!
- Zamknij się i rzuć ten nóż! – Thomas zacisnął dłonie na jego szyi i coraz mocniej na niego napierał. Mężczyzna niemalże wisiał za barierką. – Rzuć to do cholery!
- Bo co!
Thomas stracił cierpliwość. Szarpnął Jayem na tyle mocno, że mężczyzna stracił równowagę i z krzykiem runął ku ziemi.

__________
Scena jak z kiepskiego filmu akcji. Przepraszam Was za to.
Oczywiście Niemcy musieli wygrać :)
To już koniec opowiadania, za tydzień będzie epilog - niezbyt długi, ale zawsze. Dowiecie się jak ułożyły się dalsze losy Laury, Thomasa i Tamary po Euro. 

A z innej beczki, odnośnie mojej sądy. TUTAJ dowiedziecie się, które blogi będę prowadzić od listopada.
Pozdrawiam!

Rozdział szesnasty

   - A teraz jedziemy na półfinał! A teraz jedziemy w piłkę grać! – śpiewał Bastian, zmierzając tanecznym krokiem w stronę autobusu.
- Tak, Bastian – zaśmiała się Laura, poklepując go po ramieniu i jednocześnie wyprzedzając.
Ekscytacja meczem rosła z minuty na minutę. Ostatnie dni były bardzo męczące, bowiem reprezentacja Niemiec na stałe wyjeżdżała z Gdańska. Musieli się spakować, zapakować wszystko do walizek, torb, kartonów… Było z tym mnóstwo zachodu, ponieważ cały pakunek ważył kilkanaście ton.
Przeprowadzali się do Warszawy, a w przypadku kwalifikacji do finału – do Kijowa.
Do końca turnieju pozostało zaledwie kilka dni. Wszyscy byli smutni, ale jednocześnie szczęśliwi, bo każdy nie myślał już o niczym innym, jak o ostatecznym triumfie. Ewentualnie zwycięstwo piłkarzy było także zwycięstwem Laury, dlatego kobiecie bardzo zależało na wygraniu przez Niemców Euro 2012.
Mecz rozpoczął się spokojnie. Drużyny badały teren. No i wreszcie swoją szansę otrzymał Toni.
Jednak Włosi po kilku minutach przeszli do ataku, co spowodowało zmianę wyniku na 1-0 dla gości z Italii. Niemieckie morale trochę podupadły, jednak pokrzykujący Joachim nie pozwolił im zwątpić. Nawołując zachęcał ich do agresywniejszej gry, do walki, otworzenia się i zaryzykowania. Jego zachęta na niewiele się zdała, bo tuż przed zakończeniem pierwszej połowy, Włosi zdołali wbić drugą bramkę, co kompletnie położyło na łopatki podopiecznych Laury.
Kobieta oglądała z trybun całe widowisko i było jej tak okropnie żal tych chłopaków. A zwłaszcza Thomasa, który siedział na ławce i nie mógł pomóc swojej drużynie.
Kiedy tylko sędzia obwieścił koniec pierwszej połowy, piłkarze ze spuszczonymi głowami opuścili boisko, a Laura wymieniła z Tamarą porozumiewawcze spojrzenia.
- To może ja przyniosę wodę – zaproponowała blondynka i nie czekając na odpowiedź mentorki, poszła do bufetu.
Kessler wyobrażała sobie w jakich nastrojach teraz są niemieccy piłkarze. I jak bardzo zdenerwowany musi być Joachim. Zrobiło jej się żal, bo oni wszyscy tak bardzo pragnęli wygrać.
- Cześć! – Nagle obok Laury pojawił się Jay ze swoim zadziornym uśmieszkiem. – Nie spodziewałaś się mnie tutaj, co?
- Jak tu wszedłeś?
- Mam bilet, za kogo ty mnie masz – zaśmiał się. – Chciałem ci tylko coś powiedzieć.
- Słucham…
- Drugiego lipca widzimy się w Monachium w biurze mojego prawnika. Musimy obgadać podział majątku. Ups! Jakiego majątku? Przecież ty już nie masz nic – zarechotał.
- O czym ty mówisz?
- Na każdym kroku powtarzasz, że jesteś dokładna, spostrzegawcza… Jednak tym razem twój instynkt cię zawiódł, bo nieumyślnie podpisałaś mi papiery.
- Co? To kłamstwo! Niczego ci nie podpisywałam!
- Nie mnie. Obrócili się przeciwko tobie najbliżsi ludzie.
- O czym ty mówisz, Jay?!
- O tym twoim marnym piłkarzyku…
- To nieprawda!
- Czyżby? Dobra, kochanie. Ja muszę iść, bo przed nami wielkie widowisko, nieprawdaż? Miło będzie patrzeć na twoją kolejną porażkę. Udanego powrotu do domu, skarbie. I nie zapomnij! Drugi lipca. Pa!
Oczy Laury przypominały pięciozłotówki. Co też ten Jay wymyślił? Poczuła ogromną falę gorąca, która wkradała się powoli do jej ciała. A co jeśli rzeczywiście nieświadomie coś podpisała? Przecież ostatnimi czasy miała tyle spraw, że nie była w stanie zliczyć ile podpisów złożyła. Ale Thomas niczego jej nie dawał… Czy to w ogóle możliwe, aby ten uroczy, przesympatyczny i dobroduszny chłopak był w stanie zrobić jej takie świństwo? Co dostał w zamian?
Piłkarze wyszli z tunelu. Thomas już stał przy bocznej linii i przygotowywał się do wejścia na boisko. Spojrzał w jej stronę i z rozbrajającym uśmiechem puścił do niej oczko.
- Wszystko w porządku? – zapytała Tamara, która wróciła na swoje miejsce. – Zbladła pani…
- Tak, tak. Wszystko w porządku – odparła, siadając na krzesełku. – W porządku…
Po przerwie mecz obrał nieco inny wyraz. Niemcy atakowali, długo utrzymywali się przy piłce i stwarzali sobie wiele okazji bramkowych, ale piłka jakby zahipnotyzowana, nie chciała wpaść do siatki. To wszystko sprawiło, że Laura przestała już mieć jakiekolwiek nadzieje. Mecz dobiegał końca, sędzia doliczył cztery minuty i wówczas nastąpił wzrok akcji, bowiem po zagraniu ręką, arbiter podyktował rzut karny.
Do piłki śmiało podszedł Mesut Özil i pewnym strzałem pokonał bramkarza.
Ostatnie minuty były zabójcze.
I kiedy wydawało się, że mecz ostatecznie zakończy się wynikiem 2-1 dla Włochów, do gry poderwał się Toni i Thomas. Uplótłszy zgrabną, dwójkową akcję, przedostali się w pole karnych przeciwnika, poczym Kroos silnym strzałem pokonał włoskiego bramkarza, doprowadzając do remisu i dogrywki.
- Ale emocje, prawda? – powiedziała podekscytowana Tamara. – Thomas daje z siebie wszystko. Jestem z niego taka dumna!
Laura spojrzała na stażystkę i posłała jej nieśmiały uśmiech. I dopiero wtedy wszystko zaczęło się jej układać!
Tamara i Thomas byli w zmowie. On, jako jedyny, miał dostęp do jej telefonu, torebki i notesu, w którym miała zapisany numer do Jaya. Zadzwonił, spotkał się z nim i wziął dokumenty. Współpracował z Tamarą, która codziennie podsuwała jej pod nos masę papierów do podpisania! I tak zdobyli podpis! Jay w zamian obiecał im niemałą sumkę pieniędzy i nie tylko! Miał kontakty, możliwości, więc mogli przebierać w ofertach. Byli młodzi i chcieli cieszyć się życiem. Wakacje na Hawajach, Malediwach… I to dlatego Thomas i Tamara tak często o sobie wspominali!
Kessler wstała i ruszyła w stronę wyjścia. Nie mogła siedzieć obok tej niewdzięcznicy i oglądać w akcji tego zakłamanego bydlaka.
- Pani Lauro?! Dogrywka się właśnie zaczyna – zawołała blondynka.
- Źle się czuję. Muszę odetchnąć.

Mecz zakończył się ostatecznym triumfem niemieckiej drużyny. Można powiedzieć, że przebyli długą i męczącą podróż z piekła do nieba. Od druzgoczącej porażki do ostatecznego triumfu. A dogrywka wcale nie należała do najłatwiejszych. Na szczęście decydującą bramkę, dającą zwycięstwo i awans do finału, zdobył Toni, który wyrósł na prawdziwego bohatera pierwszego półfinału Euro 2012.
- Widzisz stary – rzekł Thomas, poklepując przyjaciela i idąc w stronę autokaru drużyny. – Pamiętasz jak powiedziałem ci, że będziesz miał swoje pięć minut na tym turnieju, pamiętasz? Nie wierzyłeś mi, ale ja wiedziałem, co mówię – zaśmiał się. – Uratowałeś nam dzisiaj skórę i pozwoliłeś nam dalej marzyć o zwycięstwie.
- Zawsze do usług.
Thomas wszedł do busa i od razu rozejrzał się za swoją ukochaną. Korzystając z okazji, że trener jest na konferencji prasowej, postanowił do niej podejść i odebrać gratulacje.
- Wygraliśmy – powiedział, zajmując miejsce obok niej. Kobieta podskoczyła ze strachu, gdyż myślami ciągle była nieobecna.
- Wiem…
- Nie cieszysz się?
- Cieszę.
- Jakoś tego nie widzę.
- A mam się zachowywać tak jak wy? Jak banda oszołomów albo jak małpa bijąca się o banana? Zejdź na ziemię.
- Coś się stało?
- Nie. Odejdź ode mnie.
- Ale Laura…
- Daj mi spokój – powiedziała nie znoszącym sprzeciwu tonem.  
Thomas z dezorientowaną minę wrócił na swoje miejsce, gdzie czekał na niego uradowany Toni. Nie chciał pokazywać, że coś jest nie tak, dlatego od razu przyozdobił swoją twarz w sztuczny uśmiech i cieszył się ogólnie panującą radością.

- Co robić? Co robić? – Laura nerwowo chodziła po swoim pokoju, w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania. – A jak Jay kłamał? Jeśli to prowokacja?
Rozległo się przeciągłe pukanie. Kobieta spojrzała w stronę drzwi w obawie, że to Jay. Podeszła do nich i zapytała:
- Kto tam?
- To ja, Thomas.
Laura wywróciła oczami, bo nie miała ochoty się z nim spotykać. Nie po tym, co zrobił. Jednak zdecydowała się mu otworzyć, bo chciała raz na zawsze zakończyć ich „związek”.
- Cześć – powiedział na wstępnie z uśmiechem. – Byłaś jakaś nieswoja wczoraj, dlatego postanowiłem cię odwiedzić. Stało się coś?
- Owszem.
- Co takiego?
- Thomas chciałam ci powiedzieć, że nie możemy się dłużej spotykać.
- Co? Dlaczego?
- Zrobiłeś coś, czego nie jestem w stanie ci wybaczyć. Nie mam ochoty obcować z kimś takim jak ty. Brzydzę się tobą.
- Co? Ale co ja zrobiłem?
- Już ty dobrze wiesz. Rozmawiałam z Jayem, wszystko mi powiedział. Nie wykręcisz się. Nie chcę cię znać. A teraz opuść mój gabinet i nie przychodź do mnie więcej, nie rozmawiaj ze mną, nie pisz, nie dzwoń. Zapomnij o mnie. Do widzenia, Thomas – powiedziała, stając przy otwartych drzwiach.
Zdezorientowany piłkarz stał w bezruchu i zastanawiał się, co począć. Jednak wzrok, wyraz twarzy Laury, jej ton głosu, postawa… Wszystko przyjęło nie znoszący sprzeciwu wyraz. Ze spuszczoną głową wyszedł, zdając sobie sprawę, że nie ma szans z tak bojowo nastawioną Kessler. Miał tylko nadzieję, że do jutra jej przejdzie, bo wciąż bardzo mu na niej zależało.

__________
Wiem, że nie tak to rzeczywistości wyglądało, ale chyba nie sądziliście, że w moim opowiadaniu, moja ukochana reprezentacja przegra :)

P.S. Chciałabym także prosić Was o wyrażenie swojego zdania. Zapraszam TU na małą sondę.