Rozdział dziesiąty

Mecz z Holandrami zakończył się zwycięstwem niemieckiej drużyny. Każdy był szczęśliwy i zadowolony, bo tylko wielkie nieszczęście mogłoby pozbawić ich awansu do dalszej fazy turnieju. Humory dopisywały, więc powrót do bazy w Gdańsku był czystą przyjemnością, bez trosk i zmartwień.
Jednak nie każdy był tak zadowolony jakby mogło się wydawać. Thomas od czasu meczu był pochmurny i zrzędliwy. Jego gra także pozostawiała wiele do życzenia i obawiał się, że jutrzejszego ranka czeka go bardzo poważna rozmowa z trenerem. Sądził, że znajomość z Laurą tylko pomoże mu w osiągnięciu sukcesu, a tymczasem było odwrotnie. Będąc na boisku myślami był przy niej i jej dzisiejszym zachowaniu. Nie sądził, że pani manager będzie pozwalać sobie na adoracje ze strony Bastiana bądź kogokolwiek innego. Nie chciał, aby jego koledzy spoufalali się z Laurą i czarowali ją na każdym kroku.
- Jestem potwornie zmęczony – powiedział Toni do swojego przyjaciela, kiedy wysiedli z autobusu i szli w kierunku Dworu Oliwskiego. – Nic mnie bardziej nie denerwuje niż te niepotrzebne podróże.
- Nie grasz za wiele, ale nigdy nie wiadomo, kiedy możesz się przydać.
- Nie sądziłem, że to będzie tak wyglądać. Nic nie układa się po mojej myśli. Nie gram, mój najlepszy kumpel zamiast spędzać wolny czas ze mną, to ugania się za starszą laską, która ma na niego wy… No, nie zwraca na niego uwagi. A w dodatku dziewczyna, która mi się podoba woli ciebie. To jakiś kabaret!
- Toni, nie mam teraz siły na takie rozmowy – powiedział Thomas, zatrzymując się pod drzwiami swojej sypialni. – Powiem ci tak: jestem święcie przekonany, że odegrasz znaczącą rolę na tym turnieju, więc się nie martw. Poza tym ja już nie uganiam się za Laurą, bo ostatnio nasze relacje się zmieniły i póki co, mogę chyba powiedzieć, że mam dziewczynę – rzekł z uśmiechem, co wywołało również uśmiech na twarzy Kroosa. – A Tamara to spoko dziewczyna, która pewnie niebawem dostrzeże twój urok. Nie martw się, stary – dodał, poklepując go po ramieniu. – A teraz żegnam się, bo podam na twarz. Dobranoc, Toni.
- Śpij dobrze, Thomas.
Nazajutrz przyjaciele spotkali się przy śniadaniu. Korzystając z chwili spokoju Thomas postanowił opowiedzieć Toniemu o swoich spostrzeżeniach na temat zachowania Laury. Liczył, że od tej pory to on będzie zbierać sto procent jej atencji, a tymczasem nic się nie zmieniło. Wkurzało go to, bo nie tak sobie wyobrażał związek z Kessler.
- Jest atrakcyjną kobietą, więc to normalnie, że wzbudza zainteresowanie – powiedział Kroos. – Nie ma napisane na czole, że jest zajęta. Wszyscy tutaj myślimy, że jest wolna, bo tak nam powiedziała. Nikt nawet nie przypuszcza, że mogłaby spojrzeć na kogoś takiego jak ty.
- Co masz na myśli?
- Jesteś młody i naiwny. Nie pasujesz do pewnej siebie, przebojowej kobiety, która wie, czego chce od życia. Jesteś taką mameją, która potrzebuje opieki, wsparcia i uwagi.
- Wielkie dzięki, stary. Dobrze, że nie prosiłem cię, abyś mnie „zareklamował” u Laury.
- Przestań!
- O! O wilku mowa – powiedział Thomas, wskazując palcem na Laurę oraz Hansa idących nieopodal. Kobieta uśmiechała się zalotnie do trenera, a on nie pozostawał jej dłużny. – Jak nie Bastian, to Flick. Ja oszaleję!
- Uspokój się, Thomas! – warknął Toni, wywracając oczyma. Miał dosyć tego użalania się kumpla. – To twoja laska i jeśli naprawdę coś do ciebie czuje, to będzie ci wierna. To tylko niewinne flirciki.
- Ciekawy jestem, czy jak twoja dziewczyna będzie tak niewinnie flirtowała z facetami, to czy będziesz taki spokojny.
- Mam cię dość! – Toni machnął ręką i odszedł od stołu.
Użalanie się Thomasa to teraz ostatnia rzecz na jaką miał ochotę. Wczoraj wygrali ważny mecz, fakt – zagrał tylko dwanaście minut, ale wciąż miał szansę na zaprezentowanie się na turnieju. Liczył na spotkanie z Danią, które było praktycznie formalnością.
Idąc w stronę swojego pokoju zauważył Tamarę skradającą się w holu. Wyglądało to bardzo podejrzanie, gdyż szła zgarbiona i „na paluszkach”. Schował się z wielką, doniczkową palmą, aby dziewczyna go nie zauważyła. Po ostatnich wydarzeniach nieco przestał jej ufać, dlatego Toni postanowił sprawdzić, co tak właściwie robi blondynka.
Tamara rozejrzała się w prawo i w lewo, i po cichu podeszła do drzwi sypialni swojej mentorki – Laury. Przystawiła ucho do drzwi, przez chwilę stała w milczeniu, a po chwili wyciągnęła z kieszeni klucz i weszła do środka.
- O nie! – wyszeptał do siebie Toni. – Co robić?
W jednej chwili chciał pobiec do pani Kessler i jej o wszystkim opowiedzieć. Potem zaś pomyślał, że Thomas powinien o tym wiedzieć. Ale nie mógł marnować czasu. Spiął się w sobie i ruszył ku sypialni pani manager.
Wszedł do środka i ujrzał Tamarę nachyloną nad biurkiem Laury. W dłoniach trzymała skrawki papierów, jakieś teczki, zeszyty. Ewidentnie czegoś szukała.
- A co ty tutaj robisz? – zapytał.
- A ty?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Wyjaśnij mi, co robisz w pokoju pani Kessler.
- Poprosiła mnie o pewne dokumenty.
- Jasne, i dlatego skradałaś się pod jej drzwiami? Nie ściemniaj. Lepiej stąd spadajmy, bo jak nas tutaj złapią, to będziemy mieć przerąbane.
- Poczekaj, muszę coś znaleźć.
- Co takiego?
- Jej notes.
- A po co ci on? To prywatna rzecz.
- Wiem, ale tam jest coś, co potrzebuję.
Wówczas Toni usłyszał charakterystyczny śmiesz Laury dobiegający z korytarza. Wymienił spojrzenie z Tamarą, równie zszokowaną i zdenerwowaną jak on. Nie wiedzieli, co robić. Chcieli uciekać, ale nie wiedzieli gdzie. Nie było ucieczki!
Kiedy Laura weszła do środka była w równie wielkim szoku, co oni sami. Mierzyła wzrokiem piłkarza i swoją stażystkę, oczekując racjonalnych wyjaśnień. A takich nie było.
- A co wy tu robicie? – zapytała złowrogo. – Skąd mieliście klucz? Czego tu szukacie?
- Yy… Bo ja… – wydukał Toni, unikając kontaktu wzrokowego z panią manager.
- Szukałam dokumentów.
- Nie masz prawa przebywać w tym pokoju. Nie dostałaś mojego polecenia. Niestety muszę to zgłosić. Jesteś niesubordynowana. I ty również, Toni.
- Nie, błagam! Proszę nie mówić trenerowi! Poniosę konsekwencję!
- I słusznie – powiedziała, wypraszając ich z pokoju i zamykając drzwi na klucz. Nie zważając na ich protesty i prośby skierowała swoje kroki do ganieniu Löwa.
Dwójka młodych osobników truchtała za nią, wciąż próbując zdobyć jej łaskę, ale Laura była nieugięta. Nie popierała takiego zachowania. Jakim prawem mieli czelność włamać się do jej gabinetu i grzebać w bardzo ważnych dokumentach?
- Co robicie? – Nagle wyrósł przed nimi Thomas, który lekko się zdziwił, widząc zaistniałą sytuacją. Tamara oraz Toni z przestraszonymi minami i Laura pewna siebie jak zawsze. Kobieta opowiedziała mu o całym zajściu. Nie przebierała w słowach i nawet dała się ponieść emocjom. Całkiem niepotrzebnie. – Naprawdę chcesz iść z tym do trenera? – zapytał, chcąc ratować przyjaciela przed gniewem Joachima. – Nie możesz przymknąć na to oka? Przecież to pierwsza taka sytuacja.
- Która może się powtórzyć.
- Ale się nie powtórzy, prawda? – zapytał, spoglądając na przyjaciół. Obydwoje zgodnie pokiwali twierdząco głowami, co Laura przyjęła przeciągłym westchnięciem.
- Nie wiem, czy Joachim będzie zadowolony, kiedy przy okazji dowie się, że flirtuje pani z jego podopiecznymi – wyrwała się Tamara.
- Proszę?
- Nie zaprzeczy pani. Wszyscy widzą jak pogrywa sobie pani z Flickiem, Schweinsteigerem czy… Thomasem. – Laura spojrzała na Müllera, który zupełnie tak jak i ona stał, jak stóp soli. – Chyba nie ma przyzwolenia na takie zachowanie, prawda?
- Nic ci do tego. A poza tym co ty tam możesz wiedzieć? Jesteś nic nieznaczącą stażystką.
- Ale nazywam się Bierhoff, a to nazwisko ma wiele do powiedzenia w reprezentacji.
Zapanowała cisza. Laura stała i twardym wzrokiem patrzyła w równie nieugięte tęczówki blondynki. Pokazała pazurki. Nie była bezbronną, cichą, szarą myszką, ale pewną siebie młodą kobietą. Zupełnie jak Laura. Czyżby tak szybko się uczyła? – pomyślała Kessler.
- Tym razem ujdzie wam to na sucho, ale niech to będzie ostatni raz – powiedziała, odrzucając włosy do tylu. – Zmiatajcie.
Toni oraz Tamara odeszli w swoim kierunku, zostawiając Laurę oraz Thomasa na osobności.
- Widzisz?! Widzisz?!
- Dobrze zrobiłaś.
- Nie o to mi chodzi! Słyszałeś, co ona powiedziała? To wszystko się źle skończy, Thomas.
- Wszystko będzie dobrze – powiedział, obejmując ją w pasie.
- Nie dotykaj mnie – rzekła, odpychając go od siebie. – Jestem w pracy. A poza tym stoimy na korytarzu. Wszyscy mogą nas zobaczyć.
- To chodźmy do mnie.
- Boże, jaki ty jesteś niewyżyty! – rzekła z dezaprobatą, rozkładając ręce. – Zajmij się sobą, Thomas.
- Ale…
- Żadnych „ale”. Ja tutaj pracuję, a jak pracuję, to nie romansuję. Zakoduj to sobie w tej główce i zachowuj się jak mężczyzna, a nie napalony gówniarz. Do roboty – powiedziała, klepiąc go w pośladek teczką.

1 komentarz:

  1. Coraz mniej lubię Tamarę! Naprawdę robi się wyrachowana i nawet grzebanie w papierach jej bądź co bądź szefowej uchodzi jej na sucho! Szkoda mi Toniego, bo naprawdę w ogóle nie zawinił w tej sytuacji, a jeszcze chciał strofować Tamarę...
    Pozdrawiam. ;** [http://rok-w-raju.blogspot.com] lub [http://rok-w-raju.blog.onet.pl] :D

    OdpowiedzUsuń