Pierwszy mecz wygrany
jeden do zera, ale podróż powrotna do Gdańska nie była fetą. Każdy
wiedział, że to dopiero początek. Dobry, ale wciąż początek. Piłkarze
musieli się skupić na kolejnym meczu przeciwko Holendrom i wygrać, aby
przybliżyć się do awansu.
-
Przepraszam, czy ktoś o mnie pytał? – Kessler chciała dowiedzieć się,
czy to, co mówił jej Jay było prawdą. Czyżby rzeczywiście przyjechał do
Polski, czy to był beznadziejny żart? Z duszą na ramieniu podeszła do
recepcji i zapytała rudą dziewczynę o niezapowiedzianego gościa.
- Dzisiaj nie, ale wczoraj był tutaj pewien mężczyzna, który przedstawił się jako pani mąż, Jay Kessler.
- Cholera jasna! – wycedziła przez zęby, uderzając pięścią o ladę.
- Wszystko w porządku?
- Tak, proszę mnie uprzedzić jak się tutaj jeszcze raz pojawi.
- Oczywiście.
Przez
cały dzień nie mogła się skupić. Nic nie pomagało. Gdziekolwiek by nie
poszła, miała wrażenie, że jest obserwowana. W każdym napotkanym
mężczyźnie widziała Jaya. Był jak cień, prześladował ją. Postanowiła
uciec do pracy, która zawsze jej pomagała i dawała ukojenie oraz spokój
od osobistych problemów. W pracy odnajdywała radość i motywację. Była to
jej najlepsza metoda na depresję i wszelkie smutki. Praca była po
prostu dla niej najlepsza!
-
Weź to wszystko – zwróciła się do Tamary – ułóż chronologicznie, wsadź
do tej czerwonej teczki, a następnie wprowadź dane do komputera. Na
koniec idź do Müllera i przekaż mu, że jutro ma konferencję prasową.
Aha… Przy windzie wywieś kartkę, że jutrzejszy trening wyjątkowo
rozpocznie się o szesnastej.
-
Dobrze – odpowiedziała oschle, czując narastającą nienawiść do
mentorki. Kobieta była dla niej wyrocznią jeśli chodzi o pracę,
podziwiała jej profesjonalizm i całkowitą pewność w swoich działaniach,
ale odkąd zobaczyła Laurę oraz Thomasa na tarasie we Lwowie, jej uczucia
się odmieniły. Ciężko jej było przebywać w towarzystwie managerki.
-
Jak będziesz miała jakieś pytania lub problemy to przyjdź. Ah, i zanieś
to panu Flickowi – dodała, podając dziewczynie plik dokumentów
statystycznych. Tamara kiwnęła głową i wyszła z gabinetu.
Od
razu zabrała się do pracy, chociaż przez ostatnie wydarzenia,
wykonywanie czarnej roboty za Laurę nie przynosiło jej już takiej
radości. Wcześniej cieszyła się, że jest potrzebna i może się wykazać
przed brunetką, która po zakończonym turnieju zapewne opowie Oliverowi –
jej wujowi, o dobrej postawie i rzetelności jego bratanicy. Zależało
jej na tym, bo wujek obiecał, że jeśli pozytywnie zaliczy staż, to
postara się znaleźć jej miejsce w kadrze Niemiec. Jednak teraz
zastanawiała się, czy praca z Thomasem, który całkowicie ją ignorował,
podczas, gdy ona tak bardzo zaczynała go kochać, to dobry pomysł…
Tamara
stanęła przed brązowymi drzwiami z numerem 102 i delikatnie zapukała.
Usłyszała „proszę” i nieśmiało weszła do środka. Thomas siedział przy
biurku i wpatrywał się w ekran swojego komputera.
- Spóźniłeś się – powiedział, nie odwracając wzroku od monitora.
- Słucham?
-
O, Tamara – rzekł, odwracając się w jej stronę. Nie czuł się zbyt
komfortowo. Dotychczas nie odwiedzała go w pokoju, aczkolwiek dość
często stawała mu na drodze. Czasami odnosił wrażenie, że go
prześladuje, ale wówczas zaczynał się śmiać, bo przypominały mu się
wszystkie żarty Toniego dotyczące blondynki. – Przepraszam, spodziewałem
się Kroosa. Coś się stało?
- Nie. Przysyła mnie pani Kessler. Kazała ci przekazać, że jutro po treningu masz konferencję prasową.
-
O, dzięki – powiedział z uśmiechem. – Czekoladkę? – Thomas podsunął jej
pod nos bombonierkę z wiśniami w czekoladzie. Dziewczyna, niepewnie,
ale wzięła do ust jedną słodkość. Po chwili na jej twarzy pojawił się
uśmiech.
- Dobre – powiedziała.
- Dostałem dzisiaj od fanki. Spotkałem kilka osób pod hotelem, kiedy wracałem z plaży. Fajnie, nie? Chcesz jeszcze?
Dziewczyna wzięła kolejną czekoladę i usiadła na krześle obok biurka.
- Co robisz? – zapytała, zerkając na monitor.
- Odpisywałem na listy. Nie robię tego zbyt często, bo nie mam czasu, ale dzisiaj coś mnie naszło.
- Pewnie masz wiele wielbicielek.
-
Fan to fan, płeć nie gra roli. Nie zwracam na to szczególnej uwagi,
aczkolwiek listy od dziewczyn są szalenie miłe – powiedział z
zawadiackim uśmiechem.
Nie
zdawali sobie sprawy, ale spędzili razem kilkadziesiąt minut. Rozmowa
im się kleiła, opowiadali sobie przeróżne anegdoty, śmiali się i
żartowali. Zachowywali się jak dobrzy przyjaciele, którzy nigdy nie mają
siebie dosyć. Dla Thomasa była to miła pogawędka z koleżanką, która
miała chwilę wolnego czasu i postanowiła miło go spędzić w towarzystwie
chłopaka, którego zna od kilku dni. Dla niej było to coś zgoła innego.
Ocieplenie ich stosunków, które w zasadzie nigdy się nie oziębiły, ale
przez sytuację z Laurą, Tamara zaczęła nieco inaczej to postrzegać,
zwiastowało coś dobrego, pozytywnego. Teraz wszystko wróciło do normy i
było tak jak pierwszego dnia. Po prostu było miło i Tamara miała
nadzieję, że tak zostanie, że Thomas przekonał się jaka jest naprawdę i
teraz będzie miał ochotę spędzać z nią nieco więcej czasu.
-
Może wybierzemy się po kolacji na spacer? – zaproponowała. Bała się
jego odpowiedzi. Nie chciała, aby sobie pomyślał, że jest nachalna i
natarczywa. A poza tym nie chciała popsuć ich dobrych relacji.
-
Hm… – Thomas udał, że głęboko się nad tym zastanawia, poczym roześmiał
się serdecznie na widok zdezorientowanej miny Tamary. Zanim jednak
zdążył odpowiedzieć rozległo się pukanie. Obydwoje mechanicznie
spojrzeli w tamtą stronę i ujrzeli Laurę wyglądającą zniewalająco, jak
zawsze. Thomasowi zaświeciły się oczy na widok pięknej pani manager. W
jednej chwili Tamara przestała się liczyć.
- Ups, przepraszam – powiedziała Laura, zauważając swoją stażystkę. – Przyjdę później.
-
Nie, nie, nie – zaprotestował piłkarz, kierując się w stronę kobiety.
Otworzył szerzej drzwi, w których stała i zaprosił ją do środka. Laura
weszła niepewnie, czując się nieco dziwnie w towarzystwie Thomasa oraz
Tamary. – My już skończyliśmy – dodał, patrząc na blondynkę. Na jej
policzkach pojawiły się różowe rumieńce. Czuła się poniżona i
upokorzona. Nie rozumiała, jak mógł ją tak potraktować… Myślała, że coś
zaiskrzyło, że od teraz relacje z Thomasem będą bardziej niż
przyjacielskie, lecz po raz kolejny przegrała z piękną i pewną siebie
mentorką. Miała ochotę rzucić w nią czymś ciężkim, jednak nie dała się
ponieść emocjom. Z gracją podniosła się z krzesła i z wysoko uniesioną
głową wyszła z sypialni Thomasa, zamykając za sobą drzwi.
- Nie chcę zajmować ci dużo czasu…Chciałam porozmawiać – powiedziała, patrząc w jego zielone tęczówki.
Thomas
wskazał jej krzesło, na którym kilka minut temu siedziała Tamara.
Kobieta zajęła miejsce, zakładając nogę na nogę. Denerwowała się, bo
rozmowa, którą zamierzała przeprowadzić z piłkarzem nie należała do
łatwych.
- Chciałabym
nawiązać do naszego spotkania na tarasie we Lwowie. Możesz mi to
wytłumaczyć? To nie było normalne zachowanie z twojej strony, a ja nie
chcę, abyś robił sobie jakiekolwiek nadzieje wobec mnie.
- Dlaczego?
-
Thomas, ja tutaj pracuję. Widzę, że twoje zachowanie wobec mnie się
zmieniło i nie podoba mi się to. Doceniam, że chcesz mi pomóc, to bardzo
uprzejme z twojej strony, ale muszę sobie z tym poradzić sama.
- Chcę pomóc…
- Nie możesz. Zajmij się sobą, Thomas. I zmień sposób patrzenia na mnie.
-
A co, jeśli powiem, że się w pani zakochałem? – zapytał, wyczekująco
spoglądając w jej oczy. Widział szok wymalowany na twarzy Laury. Nie
spodziewała się takiego wyznania. Była mądrą i inteligentną kobietą,
więc zaważyła, że Thomas zaczyna się dziwnie wobec niej zachowywać,
dlatego chciała wyjaśnić tą sytuację. Ale z każdą kolejną minutą tej
rozmowy, uzmysławiała sobie, że przyjście tutaj było błędem.
-
Co zrobiłeś? – zaśmiała się perliście. Nie chciała być niemiła, nie
chciała go urazić, ani w żadnej inny sposób poniżyć, ale zniechęcenie go
do własnej osoby było najlepszym wyjściem.– Thomas, o czym ty mówisz?
Ile ty masz lat? Dwadzieścia?
- Dwadzieścia dwa, ale to nie ma znaczenia.
-
Owszem ma. Jestem dwanaście lat starsza od ciebie i… O Boże, Thomas o
czym ty w ogóle myślisz? – zaśmiała się, wstając z miejsca i kierując
się w stronę wyjścia. Cała sytuacja mocno ją rozbawiła. Zakochany
szczeniak… Tego jeszcze w jej życiu nie było!
-
Lauro… – Kobieta poczuła delikatny uścisk na nadgarstku, który nie
pozwolił jej pójść dalej. – Proszę, nie wychodź. – Stanęli naprzeciwko
siebie. Obydwoje oddychali bardzo głęboko. Coś się między nimi rodziło.
Thomas był święcie przekonany o swoim uczuciu i jego słuszności. Od
kiedy tylko poznał Laurę to nie mógł o niej zapomnieć, mimo iż
przyjechał do Polski w zupełnie innej sprawie. Czuł jednak, że wsparcie
ze strony brunetki, jej odwzajemnione uczucie tylko go uskrzydli i
pomoże w zdobyciu upragnionego tytułu.
- Spójrz prawdzie w oczy. Jestem dla ciebie za stara, Thomas.
-
Uwielbiam jak wypowiadasz moje imię – rzekł z rozbrajającym uśmiechem.
Sekundy mijały, a oni stali wpatrzeni w siebie. Laura próbowała zachować
kamienną twarz i udać, że słowa chłopaka w ogóle do niej nie trafiają,
ale po chwili jej kąciki ust uniosły się lekko ku górze. – Wiek nie ma
dla mnie znaczenia.
-
Nie żartuj. Znajdź sobie inną, młodszą dziewczynę, ładniejszą i przede
wszystkim wolną – powiedziała, wyswobadzając się z jego uścisku. – Nie
chcę, aby to się powtórzyło, jasne? I nie przypominam sobie, abym
pozwoliła ci mówić do siebie po imieniu. Zachowajmy starą formę.
- Ale…
- Skończyłam ten temat, Thomas. Wybij sobie z głowy wszelkie romanse ze mną w roli głównej.
Kobieta
z impetem otworzyła drzwi i niemalże wpadła na Tamarę stojącą pod
drzwiami. Zdziwiła się na jej widok, blondyna była równie zaskoczona.
- Podsłuchiwałaś?
- Skądże – odparła pośpiesznie stażystka. – Ma pani gościa – dodała, wskazując na opierającego się o ścianę Jaya.
Ona,
Tamara oraz Thomas spojrzeli na elegancko ubranego bruneta, który
zadziornie spoglądał w stronę swojej żony. Nonszalancko do nich podszedł
i obejmując Laurę w pasie, dał jej całusa w policzek.
- Cześć, kochanie. Tęskniłaś? – zapytał, wystawiając swoje białe kły do brunetki, która natychmiast wyrwała się z jego uścisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz