Rozdział ósmy

- Jay, co ty tutaj robisz? – zapytała szeptem, nachylając się na mężem. – Chodź, to nie jest miejsce na nasze rozmowy. – Chwyciła go pod ramię i pociągnęła w stronę sąsiedniego – swojego – pokoju.
Thomas przyglądał się sytuacji. Na jego twarzy malował się strach. Strach o Laurę. Jay nie wzbudził jego zaufania. Wyglądał elegancko, ale nie tak jak na poważnego człowieka biznesu przystało. Miał na sobie ciemne, poszarpane jeansy, modne, sportowe buty, koszulę rozpiętą pod szyją i skórzaną kurtkę. Włosy miał w artystycznym nieładzie, a z jego twarzy nie schodził chytry błysk w oku oraz zawadiacki uśmieszek.
- Laura, wszystko w porządku? – Nie wytrzymał. Musiał dowiedzieć się więcej. Nie mógł pozwolić jej tak po prostu odejść z tym mężczyzną. Czuł, że spotka ją coś złego, że Jay zrobi jej krzywkę, że znów będzie przez niego płakać. Chciał ją przed tym ochronić, chciał jej pokazać, że będzie przy niej na dobre i złe, że może na niego liczyć.
Para obejrzała się za siebie ,usłyszawszy zatroskany głos młodego piłkarza. Laura posłała mu gniewne spojrzenie, bo zdradzanie wszystkich informacji, wszystkich sekretów dziejących się w pracy przy Jayu, było niebezpieczeństwem. Nie mogła pozwolić, aby ten znalazł jakiegoś haka na nią i jej firmę. Nie mogła!
- Ho, ho, ho! – Jay z chytrym uśmieszkiem podszedł do Thomasa i stanął przy nim na tyle blisko, że panowie czuli na swoich policzkach wzajemne oddechy. Przyglądali się sobie badawczo, nie spuszczając z siebie wzroku. Atmosfera była napięta. Laura nie mogła na to patrzeć, dlatego za wszelką cenę chciała odciągnąć męża od piłkarza. Nawoływała go, ale to nie przynosiło żadnych oczekiwanych efektów. – To twój nowy chłopak? Młody – zaśmiał się szyderczo, odwracając się do Laury. – Kolego, myślisz, że stać cię na taką kobietę jak Laura? To bluszcz. Omami cię, wykorzysta, wyssie z ciebie wszystkie soki witalne i porzuci tak jak mnie, chcąc odebrać cały majątek.
Thomas rzucił się na Jaya, jednak ten szybko zareagował i nie pozwolił się dotknąć. Dość mizerny blondyn nie był w stanie skrzywdzić rosłego, dobrze zbudowanego męża Laury. Mężczyzna zaśmiał się siarczyście, poczym dodał:
- Nie ośmieszaj się, koleżko. Nie dorastasz mi do pięt!
- Jay, chodź już. Zostaw go  –powiedziała Laura, odciągając bruneta.
Zamknęli się w sypialni pani manager, która kipiała ze złości. Mieszanie pracy i życia osobistego nie leżało w jej naturze. Była wściekła na jednego i drugiego. Thomas nie powinien się wtrącać w jej sprawy. Co mu strzeliło do głowy, że postanowił zareagować? A Jay? Jak on mógł tak postąpić w jej miejscu pracy? Czy nie wie, czym to grozi? Zresztą, co go to obchodzi. Przecież chce ją zrujnować. Ucieszyłby się jakby zobaczył ich Joachim lub Hans, albo jakby Thomas doniósł o wszystkim. To straszne! Nienawidziła sama siebie, że wpakowała się w takie kłopoty! Jakby mało ich miała!
- Jay, nie chcę się kłócić, ale nie podoba mi się twoje zachowanie. Ja tutaj pracuję.
- Na szczęście nie jesteś moją matką – powiedział, siadając w fotelu i zapalając papierosa. – Ten młody, to twój nowy chłopak? Aż tak nisko upadłaś, że sięgasz po małolatów?
- Odwal się, Jay. I od niego, i ode mnie. Po co przyjechałeś?
- Mam coś dla ciebie – rzekł, wyjmując z torby teczkę, a z niej plik dokumentów. Położył je na stole i wyczekująco spojrzał na Laurę. On także miał dość tych sprzeczek i przepychanek, ale pragnął mieć jej firmę. Chciał ją sprzedać, a za zarobione pieniądze wyjechać do ciepłych krajów ze swoją nową partnerką, australijską modelką, Palomą. – Wystarczy jeden podpis – dodał, wręczając jej długopis.
- Chyba jesteś śmieszny. Posłuchaj, nie oddam ci tej firmy. Ona jest moja i nie masz ze mną szans w sądzie. Ja ją założyłam, ja ją rozkręciłam i ja ją zamknę jak zajdzie taka potrzeba. Każdy prawnik ci powie, że nie masz do niej żadnych szans, a tych papierów nigdy nie podpiszę z własnej woli. – Laura podeszła do stołu i podarła to, co na nim leżało. Papier wrzuciła do kosza i ostentacyjnie otrzepała ręce z kurzu. – Dostałeś dom i samochód, mało ci? Twoja nowa panna też nieźle zarabia, więc wykorzystaj ją. Obydwoje wiemy, że jej nie kochasz. Lecisz tylko na kasę.
- Nie bądź bezczelna. Spójrz na siebie… Zainteresowałaś się jakimś szczeniakiem, który zamiast siedzieć w szkole, to biega za piłką. Przyganiał kocioł garnkowi.
- Mam cię dosyć. Wyjdź i nie wracaj tutaj, rozumiesz?
- Nie, Laura, bo ja dopnę swego.
- Wyjdź. – Laura otworzyła drzwi i stanęła w nich, wskazując mężowi wyjście. – W przyszłym miesiącu mamy sprawę rozwodową. Tam się spotkamy.
- Jak chcesz, kochana, jak chcesz… Ale ja tutaj jeszcze wrócę. Teraz jadę coś załatwić do Berlina, ale przyjadę ponownie w przyszłym tygodniu. Cześć, kochanie. – Zrobił w jej kierunku krok, chcąc skraść jej kolejnego całusa, ale w porę się odsunęła. W zamian dostał diabelne spojrzenie, zniewalające z nóg.
Brunetka usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Czuła jak do oczu napływają jej łzy, ale nie poddała się tej słabości. Wzięła głęboki wdech i podeszła do lustra, aby poprawić makijaż.
Zaraz potem skierowała swoje kroki do pokoju Thomasa. Bez większego animuszu wparowała do jego sypialni. Siedział przy biurku i nerwowo podrygiwał nogami. Myślał o Laurze, o jej rozmowie z Jayem, o tym, co teraz dzieje się w jej pokoju. Na widok Laury podskoczył do góry, a w jego oczach mimowolnie zatańczyły iskierki radości. Nie zauważył w niej żadnego smutku, żadnych łez…
- Mogę zapytać, co ty odpierdalasz, Thomas? – wrzasnęła. – Jak śmiesz wtrącać się w moje prywatne sprawy? Jakim prawem? Mówiłam ci, że to są moje problemy i tylko ja sama muszę sobie z nimi poradzić. Co ci odbiło?
- Chciałem mieć pewność, że nic ci się nie stanie.
- Jak widzisz jestem cała i zdrowa. Myślałeś, że co on mi zrobi? Że mnie zabije, czy co? Thomas, odczep się ode mnie, rozumiesz? Nie będziemy razem. Nigdy! A już na pewno nie po tym, co zrobiłeś. Zajmij się swoją piłką i daj mi spokój! – Wyszła z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Laura była w podłym nastoju. Nie miała na nic ochoty. Jadła z przymusu, aby nie zwracać na siebie uwagi Joachima i Hansa. Podczas, gdy wszyscy siedzieli w restauracji i zajadali się pyszną kolacją, ona siedziała zamyślona i smutna. Udawała, że przysłuchuje się rozmowom trenerów, co jakiś czas potrząsała głową ze zrozumieniem i rzucała komentarzem, który najczęściej nie trafiał do odbiorców. Nawet praca jej nie pomogła! Nie mogła się skupić. Wszystko jej przeszkadzało: słońce, ptaki, hałasy z korytarza.
Ze zrezygnowaniem potrząsnęła głową. Stanęła przy oknie z założonymi rękoma na piersi, wpatrywała się w morze, w jego nękaną przez falę taflę. Nie wiadomo ile tam stała. Może pięć minut, może dziesięć. Czas przestał mieć znaczenie. Nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji. Jay nigdy nie odwiedził jej w pracy i nie narobił problemów. Nigdy nie był tak zdeterminowany i pewny swego. A teraz, kiedy zobaczył, że Thomasowi na niej zależy, miał idealnego haka. Jeśli do prasy przedostałaby się informacja, że młody piłkarz ma romans z dwanaście lat starszą przełożoną, wybuchłby skandal na całe Niemcy. Obydwoje straciliby pracę i dobrą reputację.
Laura potrząsnęła głową, chcąc odgonić od siebie złe myśli.
Przebrała się w wygodne ciuchy: jeansy, koszulkę i baleriny. Była teraz zupełnie anonimową osobą, była po prostu sobą. Kruchą kobietą, wrażliwą i melancholijną. Swoją pewność siebie, zatwardziałość i bezkompromisowość zostawiła na wieszaku wraz z oficjalnym uniformem. Musiała odpocząć od tego wszystkiego. Poszła na plażę. Miała nadzieję, że znajdzie tam ciszę i spokój.
I początkowo tak właśnie było. Znalazła miejsce prawie w ogóle nie uczęszczane przez ludzi. Może to zasługa kiepskiej pogody, a może godziny, gdyż o tej porze na gdańskim stadionie grali Hiszpanie i Włosi. Mimo wszystko, ucieszyła się, że jest tutaj niemalże sama. Wpatrywała się w morze, przyglądała się latającym i skrzeczącym mewom, pływającym statkom, pracującym rybakom. Zakochała się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia. Wiele by dała, aby mieć taki widok za oknem swojego mieszkania. Może kiedyś, na starość, kiedy będzie już na emeryturze, pozwoli sobie na niewielki domek gdzieś we Włoszech, na gorącej Sycylii, nad morzem Śródziemnym.
Z marzeń wyrwał ją głos, który już dobrze kojarzyła. Pojawił się znienacka– tak jak zawsze.
- Mogę?
- Daj mi spokój, Thomas. Prosiłam cię…
- Wiem, wiem – odparł, przysiadając obok niej. – Chciałem cię tylko przeprosić. Zachowałem się jak gówniarz, nie powinienem był ingerować. Bardzo cię za to przepraszam.
Laura spojrzała mu w oczy i pokiwała nieznacznie głową na znak zrozumienia. Oczekiwała, że skoro Thomas załatwił już swoją sprawę, to teraz odpuści i odejdzie. Jednak nic takiego nie miało miejsca, bardzo zirytowało to brunetkę.
- Czy jest coś, co mógłbym dla ciebie zrobić?
- Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? Tak ciężko ci to pojąć?
- Tak, bo mi zależy – odpowiedział, widocznie zdenerwowany. Miał dosyć tego, że Laura nie pozwala mu się zbliżyć, podczas, gdy jemu tak bardzo na niej zależało. Chciał poznać sposób, w jaki mógłby do niej dotrzeć, nakłonić do spróbowania czegoś więcej niźli przyjaźń. Uwielbiał jej upór, a jednocześnie tak bardzo go nienawidził, bo stał na jego drodze do szczęścia. – Lauro, nie umiem ci tego wytłumaczyć, ale czuję, że coś nas łączy. Obydwoje mamy złe doświadczenia, mamy za sobą nieudane związki. Obydwoje możemy sobie pomóc. Ja pomogę ci z Jayem, razem zawalczymy o twoją firmę, a ty dasz mi inspirację i motywację, dzięki której będę mógł dążyć do mistrzostwa. Będę czuć się pewniej, kiedy będę wiedzieć, że mam komu zadedykować bramki i medal. Jestem przekonany, że z czasem i ty mnie pokochasz.
- Thomas, jesteś za młody i nic nie wiesz o życiu. Ja potrzebuję mężczyzny, a nie chłopca.
- Daj mi szansę, błagam – rzekł, chwytając ją na rękę.
Müller poruszał najskrytsze zakamarki laurowego serca. Od dawna nikt tak nie zabiegał o jej względy. Wszelkie znajomości kończyły się jako nieudane romanse. Laura miała tego dość, bo była już po trzydziestce i chciała być częścią wspaniałej rodziny, mieć kochającego męża, dzieci, domek na wsi i psa.
- Lauro… Przecież wiem, że mnie lubisz. Widzę to jak na mnie patrzysz – kontynuował, zbliżając się do niej coraz bardziej. Kobiecie nerwowo biło serce, miała nierówny oddech, czuła na sobie delikatny zapach perfum Thomasa.
   Chłopak niebezpiecznie się do niej zbliżył i złożył delikatny i subtelny pocałunek, który odwzajemniła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz